Spotkać siebie za cztery tysiące lat. Spotkać siebie takich samych jak początkiem września lata wstecz. Gdy zabawki leżą w pudłach tęczowych. A pod przedszkolem żółte i czerwone huśtawki. I nie wiedzieć, że kiedyś. Że niegdyś. Po co nam było - jest - będzie to wszystko? Te papierki po cukierkach, zakrętki tymbarków. Hektolitry wlanych w nasze gardła jabłek z miętą. Czekanie z pamiętaniem w parze. w parze parowozów. Wozów małych z gwiazd ułożonych między naszymi splecionymi palcami. / ravennn
|