Był poniedziałek,wcześnie skończyliśmy lekcje.Wracałam z przyjacielem, do domu,wybraliśmy się na spacer po okolicy,uliczki były opustoszałe,a samochody przejeżdzały raz na pięć minut,jednak gdy doszliśmy to głównej drogi,samochody przejeżdżały tam co chwilę,więc zeszliśmy do parku przy drodze,usiedliśmy na górce.Przyjaciel zaczął mamrotać coś pod nosem,chciałam się dowiedzieć co mówi,jednak gdy pytałam o co chodzi mówi,że nie będzie zawracał mi tym głowy,jednak ja nie dawałam za wygraną,nagle uslyszałam głuchą ciszę,nie słyszałam ani latających ptaków,ani szumiących drzew,ani przechodzących obok ludzi,tylko jego słowa, tóre do dziś pamiętam dokładnie 'To trudne,nie umiem Ci tego powiedzieć,ale... Kocham Cię',czułam jak drżą mu nogi i że jego słowa są w 100% prawdziwe,przeszła przeze mnie wtedy radość i poczułam motylki w brzuchu,bo w końcu TEŻ GO KOCHAŁAM. Powiedziałam mu to.To był najlepszy dzień mojego życia i dalej jest,gdy go wspominam w głowię słyszę ciepło jego słów i jego zapach
|