siedziałam na łóżku z nogami podkulonymi pod brodę, obserwowałam jak siedzi tyłem do mnie ze spuszczoną głową, pokłóciliśmy się. uniósł głowę i zerknął na mnie. udawałam, że nie widzę. - zróbmy sobie przerwę, nie wytrzymujemy ze sobą. - wydusił z siebie. wytarłam spływającą łzę z policzka i przytaknęłam ruchem głowy. - odpoczniemy od siebie i zaczniemy od początku. - wyjąkał wstając. - nie bój się, ja cię nie zostawię. jeszcze będziemy szczęśliwi. - uśmiechnął się lekko i wyszedł z pokoju. okłamał mnie, wyszedł i już nigdy nie wrócił, zostawił mnie przytłoczoną stertą wspomnień i tęsknoty, od tamtego dnia widuję jego twarz jedynie na cmentarzu przy niewielkim nagrobku.
|