Kiedyś gdy patrzył na jej twarz widział radość, miłość i troskę. Słyszał wszechogarniający śmiech. Czuł jej ciałko przylegające do niego, jej usta na jego policzkach obdarowujące go swoją słodyczą co kilka sekund. Każdego dnia witała go jej uśmiechnięta buzia, wypełniała szczęściem każdą chwilę, którą jej dawał. Czuli się szczęśliwi, planowali przyszłość, przeżywali razem miliony zwariowanych chwil. Jednak ich życie stopniowo przestawało biec tak cudownym torem, pojawiały się pierwsze kłótnie, groźby rozstań. Ich plany na przyszłość zmieniały się, przestawały być tak bardzo wspólne, ich miłość przestawała być priorytetem. A ona tęskniła. Udawali, przestali zauważać swoje uczucia. Pewnego dnia on spojrzał na nią ponownie. Jej oczy przestały być radosne, lecz zapłakane i podpuchnięte. Usta popękały, a skórki wokół paznokci były całkowicie zdarte. Chodziła ze spuszczoną głową, a dłonie chowała w za długich rękawach. Kochała zranionym sercem patrzyła pustym wzrokiem. Była lecz nie istniała
|