Zawsze stałem w jego jakimś cieniu, nawet wtedy gdy chodziłem z nią, gdy wydawałoby się, że mam ją na własność on wciąż był obecny w każdej chwili. Odciągał ją ode mnie na melanżach, na wspólnych posiedzeniach na boiskach wygłupiała się w właśnie z nim i własnie z jego żartów wciąż się śmiała. Często zostawiała mnie po jego jednym sms. Robiła dla niego wszystko, nie mogłem przywyknąć do ich ciągłego przytulania, wygłupiania i ciągłego tekstu 'przecież my się tylko przyjaźnimy'. Chyba bym w to uwierzył gdyby nie to, że widziałem jak na nią patrzy, jak śledzi ją wzrokiem. Nawet gdy spuścił mi wpierdol wciąż miałem do niego cholery żal. Żal, że mimo tego, że na nią nie zasługiwałem on po chamsku zabierał mi ją na moich oczach. Własny kumpel, brat. /M.
|