Obserwowałam lecący po niebie samolot, zostawiał po sobie ślady... Całkiem takie same jakie zostawiał on w moim sercu. Zamknęłam oczy i przewinęły mi się w kilka sekund wszystkie chwile spędzone z nim, kiedy bawił się kosmykami moich włosów, siedzenie na jego kolanach i wpatrywanie się w jego źrenice, tak intensywnie że kiedy kładłam się spać, widziałam je przed sobą do końca. Wieczorne żegnanie się długimi pocałunkami pod klatką, a w tle rozbrzmiewał silnik jego motoru, chodzenie w jego bluzach i spanie w jego najlepszej koszulce. Chwile w kinie, w jego domu, wspólne wycieczki, jesienne spacery po parku i rzucanie się w liście, a zimą, tarzanie jak dzieciaki w śniegu. Kim był? Kimś bezcennym, człowiekiem dla którego mogłabym odstawić swoją ulubioną krówkę, upieczoną przez babcię, która była w tym mistrzynią i biec nawet przez pół miasta wiedząc że jest mu źle, że coś się dzieje. Był kimś, po kim został ślad na moim sercu.
|