siedziałam nad jeziorem rozmyślając, z oddali było słychać krzyki i muzykę - urodziny kolegi. usłyszałam za sobą kroki, usiadł obok mnie. - co tak sama siedzisz? - zapytał. - jakoś nie mam nastroju na zabawę. - rzuciłam z lekkim uśmiechem. - dokładnie jak ja. - odwzajemnił uśmiech. - czemu to tak? - spytałam już z większym entuzjazmem. - nie wiem co mam robić, ciągle myślę o pewnej dziewczynie. kocham ją, chcę z nią być ale boję się, że mnie odrzuci. - wyjąkał spuszczając głowę. - zabawne, przeżywam dokładnie to samo. - zaśmiałam się cicho. - powiedz jej, nic na tym nie stracisz a możesz zyskać. - powiedziałam. - nie przejdzie mi to przez gardło, nie potrafię mówić o uczuciach. - rzucił. - to może załatw to gestami. - uśmiechnęłam się. - ok.- syknął i przybliżając się do mnie musnął moje wargi. - ale nieważne ty kochasz innego, sama mówiłaś. - wyjąkał wstając. złapałam go za rękę i przyciągając do siebie odwzajemniłam pocałunek. - Ciebie. - rzuciłam nie mogąc opanować radości.
|