Uświadomiła sobie, że kocha. z każdym dniem ta świadomość była coraz wyrazistrza,głębsza.Starała się z nią walczyć. a dzięki tej walce osiągneła spotęgowanie tej dziwnej słodyczy,tego rozkoszego oszołomienia co hamuje oddech,ogłusza i otula ze wszystkich stron niewidzialnymi dotykami,obezwładnia,porywa,unosi...
-Kocham, Kocham,Kocham-powtarzała sobie po tysiąc razy dziennie, a było w tym zdziwienie,i radość, i lęk,i szczęście i podziw dla wielkiego odkrycia własnej duszy, która dotąd nie wiedziała że tak bezcenny klejnot w sobie nosi./ znachor
|