Zajebała mi raz. Zajebała drugi, trzeci, czwarty. Przed piątym krzyknęła ' no może mi oddasz?! '. Wiedziała dobrze, że jej nie oddam, bo mam do Niej szacunek, w końcu to moja mama. Odpowiedziałam jej krótkie 'nie'. Zajebała po raz piąty. Nie poczułam uderzenia, bo żyjąc na tych pierdolonych, zasyfionych osiedlach nauczyłam się być odporna na ten ból. Ale w środku zabolało. Zabolał sam fakt, że podniosła na mnie rękę, bo ubzdurała sobie, że jest dla mnie śmieciem. A przeciez tak nie jest, nie było i nigdy nie będzie. / spc
|