Nie potrafiłam przepraszać.Nigdy nie wyciągałam ręki jako pierwsza.Wolałam nie odzywać się do końca dni,niż podejść i przyznać się do winy.uciszyłam wyrzuty sumienia,twierdząc że niczego nie żałuję.Właśnie w stosunku do niego ,zrobiłam wyjątek.Złamałam swoje zasady.Odarłam się z godności.Zauważyłam, że go tracę i wbrew sobie postanowiłam go odzyskać.
Pierwszy raz opowiedziałam komuś z detalami o tym co czuję. O tym jak żałuję.
Trzęsłam się w obawie, że to wykorzysta. Nie wiedząc ile kosztowało mnie każde ze słów.
Obawiałam się, że nie doceni tego, że dla Niego złamałam własny życiowy dekalog.
Zrozumiał. docenił. jest tak jak dawniej. A do mnie dotarło,
że czasem dla znajomości z osobą na której nam zależy warto przełożyć własny honor na dalszy plan.
I najzwyczajniej w świecie przyznać się do popełnionego błędu.
Jeżeli osoba przed którą wypruwamy własne sumienie jest tego warta,
zwyczajnie przebaczy. A my będziemy mogli doceniać ją na nowo.
/toolkaa
|