niech nikt nad grobem mi nie płacze, krom jednej mojej żony.
za nic wasze łzy sobaczę, I żal ten wasz zmyślony.
niech dzwon nad trumną mi nie kracze,
ni śpiewy wrzeszczą czyje, niech deszcz na pogrzeb mój zapłacze,
i wicher niech zawyje. niech kto chce grudę ziemi ciśnie,
aż koniec mnie przywali, nad kurhan słońce niechaj błyśnie.
i zeschłą glinę pali, a kiedyś może kiedyś jeszcze,
gdy mi się sprzykrzy leżeć, rozburzę dom ten gdzie się mieszczę,
i w słońce pocznę wierzeć , gdy mnie ujrzycie takim lotem,
że postać mam już jasną, to zawołajcie mnie z powrotem,
tą mową moją własną, bym ją posłyszał tam do góry.
gdy gwiazdą będę mijał, podejmę może po raz wtóry,
ten trud co mnie zabijał..
|