Spotykaliśmy pośród neonów otoczeni przez tłum obcych ciał. Tańczyliśmy raz po raz ocierając się o siebie. Tonęłam w brązie twoich oczu, a nasze usta dzieliły centymetry. Przysunęłam się jeszcze bliżej, by poczuć twój oddech. Nie wytrzymując tej bliskości spontanicznie pocałowałam cię w usta, a po twojej twarzy przebiegł cień zdziwienia. Speszona odwróciłam się i zniknęłam wśród ludzi. Chwilę później ze szpilkami w ręce siedziałam na krawężniku i wpatrując się załzawionymi oczami w spadające gwiazdy, prosiłam byś jutro niczego nie pamiętał. Gdy nagle za rękę złapała mnie czyjaś dłoń, zdziwiona uniosłam wzrok by znów zatopić się w głębi twoich oczu. Zdecydowanym gestem pomogłeś mi wstać, po czym niespodziewanie nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Zdziwiona, ogarnięta rozkoszą wpatrywałam się w ciebie, a ty jak gdyby nigdy nic wzruszyłeś ramionami i pociągając mnie w stronę klubu odpowiedziałeś "tam na parkiecie, chyba nie skończyliśmy".
|