-o czym myślisz? -przerwał panującą od dłuższego momentu ciszę. byliśmy pokłóceni od kilkunastu minut. -o tym, czy to ma sens -syknęłam, patrząc przed siebie. -co ma sens? -my. nasza przyszłość. -i do jakiego wniosku doszłaś? -nalegał. milczałam. wiedziałam, że będzie to najtrudniejsza decyzja w moim życiu. -że chyba nie ma- wydukałam po chwili -kłócimy się, godzimy, obiecujemy poprawę, znów kłócimy i tak w kółko. to nie ma sensu, nie zaprowadzi nas do nikąd -powiedziałam jednym tchem. spuścił oczy na ziemię, by na mnie nie patrzeć. -czyli to koniec? -zapytał. -tak, to koniec. -odparłam, zamykając oczy, by się nie rozpłakać.
|