- Przyznaj się, chcesz mnie zabić i zakopać, tak? – powiedziałam widząc, gdzie mnie prowadzi. Najpierw pojechaliśmy autobusem w te rejony miasta, o których istnieniu nie miałam nawet pojęcia. Potem szliśmy krętymi ulicami między jakimiś blokami, a milionem garaży dookoła nich. Roześmiał się słysząc to, co powiedziałam.
– Tak, najpierw cię poćwiartuje, a potem zabetonuje i wrzucę do Wisły. Idziemy do garażu mojego kumpla po narzędzie zbrodni – odparł ciągle się śmiejąc.
- Wiedziałam, że tak to się skończy. A mama mówiła, żeby nigdzie z obcymi nie chodziła. No cóż, przynajmniej umrę młoda.
|