A ona wracała ze szkoły naokoło miasta, pięć razy dłuższą drogą. Jeśli wychodziła z domu to tylko nocą i koniecznie na czarno. Często wpadała na drzewa nie patrząc przed siebie, a pod nogi. Co tam siniaki i zmęczone wędrówkami stopy. Gdyby jej oczy zobaczyły was razem natychmiast wysłałyby impuls do serca rozrywając je na strzępy. A serce ważniejsze.
|