Wybijasz się na dzielnie odkleiwszy od poduszki
Od walenia w kinol, głowa pusta jak wydmuszki
Trzęsą się nóżki, ubrany jak menel ruski
A w bani jedna myśl : koka z pyłem jarzeniówki
Oczy latają jak piłeczki do ping ponga
Zaraz eksplodujesz, jeśli nie zajebiesz gonga
Usta jak trąba, jak tykająca bomba
Pragniesz nart i śniegu jak Alberto Tomba
Na palcu tombak w cyce pusty jak żebrak
Przy czarnej ławce na towar musisz poczekać
Już go widzisz, na przywitanie macha,
Ale nagle puszcza się za nim tajnych burków watacha
No i padaka, nie walniesz dziś do nocha
Bo nie masz telefonu, na ławce zaczynasz szlochać
Ty w siódmych potach dotarło, żeś wjebany
|