Wybijasz się na dzielnie, szary dzień, szare bloki
Dobrze znasz ten rewir, lecz nie pewnie stawiasz kroki
Maszerujesz dzielnie, w głowie nie młode foki
Ale świadomość, że w kiermie sreberka pełne koki
Zasznurowane skoki, mocno zapięte spodnie
By w razie przypału, lecieć jak quatro po betonie
Pocą Ci się dłonie, ale trzymasz pełny orient
Nic nie umknie twej uwadze, jak polującej sowie
Godzina wybiła czekasz przy czarnej ławce
Pozornie cisza spokój, dzieci puszczają latawce
Jeszcze nie wiesz, ale czekasz na oprawce
Od dawna Ciebie chcą, bo grasz na wysokiej stawce
Ijo ijo lecą w łapach policyjne szmaty
Walisz buta na przełaj i wbiegasz tam do bramy
I kiedy tak czekałeś czy Cię znajdą przykitrany
|