Wczoraj entuzjazm posadził mnie na szczytach,
dzisiaj porażki żar odciął skrzydła, spadam jak ikar,
nie mam dłoni magika na komende czary mary,
nie wyjmę królika z kapelusza nie wiary.
Głowa do góry kark, ciąże niewidzialny kamień,
czytam z ruchu warg nie dociera to litanie,
pada pytanie nagle odbija w czaszce,
czy mam siły by znów wstać po porażce.
|