|
Płakałam, tak mocno płakałam i wręcz dławiłam się słonym łzami, ale wiedziałam, że po prostu muszę, bo wtedy na sercu było mi jakoś lżej. Ale w końcu, kiedy się trochę ogarnęłam wyszłam z tego ciemnego pokoju z oczami spuchniętym od płaczu. czułam się pusta. marzyłam o śmierci, bo wiedziałam, że bez niego ja nie istnieję. I w swej pustocie ujrzałam gdzieś bardzo daleko, malutką dziewczynkę, która stała z misiem w prawej ręce i czekała aż ktoś przełączy jej na wieczorynkę. Otworzyłam oczy. Stałam przed lustrem. I zrozumiałam, że wcale nie miałam zamkniętych oczu. Łzy otworzyły mi duszę i wspominając dzieciństwo zapragnęłam być tam. Po drugiej stronie mego odpicia. za chwilę stałam z okrwawioną ręką z ostrym kawałkiem zbitego lustra i przecinałam sobie gardło. Tak. Jestem szczęśliwa..-cz.I /ohmarilyn.
|