Cz.2 Krzyknął w jej kierunku, na co ona na chwilę znieruchomiała. Pomimo, że to było dla niej jak rutyna, to i tak w ciągu dalszym bała się go. - Przestań, zostaw mnie - głos jej zadrżał. Na jej policzkach dało się zauważyć kilka łez. - Zdradziłaś mnie, suko. Teraz cierp - wysyczał jej prosto w usta, a chwilę później przewiesił ją sobie przez ramię. Po schodach szedł jakby w ogóle nic nie dźwigał. - Masz swojego wymarzonego księcia - postawił ją na podłodze i wskazał palcem na kałuże krwi, a po środku leżącego chłopaka. - Jesteś psychiczny! Lecz się! - wykrzyczała w jego kierunku, siadając na podłodze. Schowała twarz między nogami i zaczęła cicho szlochać. Jej kochany przyjaciel właśnie odszedł z tego świata bez żadnego powodu. Jedyny, kto by winny w tej sytuacji był jej chłopak. Przez jego agresywność i chorą zazdrość zabił niewinnego człowieka. - Nigdy z nim nie spałam... To był mój przyjaciel - wyszeptała cicho, kiedy uznała, że jest spokojniejszy.
|