tak naprawdę wszyscy znikają gdy potrzebuję pomocy , zapominają o tym , że ja w przeciwieństwie do nich zawsze byłam , niezależnie od sytuacji ZAWSZE mogli na mnie liczyć , nieważne czy o czwartej nad ranem czy w sobotę podczas dobrego melanżu - ZAWSZE byłam obok nich w pięć minut , trzymałam za rękę , wylewałam łzy i śmiałam się gdy była potrzeba , oklepywałam mordy i wygarniałam wszystko w twarz temu który wyrządził im krzywdę . wskoczyłabym w ogień za nimi gdyby była potrzeba , byłam w stanie strzelić sobie w łeb tylko po to aby mieć świadomość , że są szczęśliwi . w zamian nie otrzymałam nic , kompletnie nic.. gdy upadam - nie ma mi kto podać ręki i wyciągnąć na powierzchnię , odsuwają się w bok gdy tylko wołam o pomoc . dziękuję z całego serca 'przyjaciołom' którzy 'zawsze byli' .
|