Wyciągam z przedniej kieszeni spodni telefon i wspinam się na swoje łóżku. Podciągam nogi pod samą klatkę piersiową i biorę głęboki wdech. Wchodzę na skrzynkę odbiorczą i włączam wiadomości z przed kilku tygodni. Uśmiecham się, a zarazem i nawet zagryzam wargę, aby przypadkiem nie wybuchnąć płaczem. Lubię wracać do tych chwil, bo przynajmniej mam pewność, że to wszystko nie było tylko wymysłem mojej wyobraźni. Że On był. Naprawdę był tuż obok. Brakuję mi Go. Chowam się pod kołdrą i mam ochotę tam zostać. Nie chcę patrzeć na świat, w którym Go nie ma.
|