brakuje mi osoby,która bez słów by podeszła i przytuliła mnie,widząc,że jest mi smutno. a zły humor mam cały czas. świat ucieka mi przez palce,nie potrzebuję pocieszenia,tylko naprowadzenia mnie na dobry tor,bym swoją kolejką pojechała prostą drogą. brakuje mi godzinnych rozmów z osobą,która ma takie same poglądy na życie jak ja. a rozmawiam dużo,jednak z nikim nie prowadzi mi się luźno konwersacji. nie ma nigdzie porozumienia,nie dziwię się,że tak szybko się zmieniam,dopasowuję się do otoczenia. często gadam sama do siebie,ale i ze sobą ciężko mi się rozmawia. mogłabym rozerwać nawet stare rany,by zamknąć w nich kogoś,kto stałby się drugą częścią mnie. niech ten człowiek mnie poukłada w całość,cząstki mnie zlepił i stworzył jedność,nie wrak człowieka. potrzebuję pomocy. samej przecież nie dam rady. [153]
|