znienawidziłam tykanie zegara,znienawidziłam kapanie wody z kranu,znienawidziłam dźwięk zamykanych drzwi. odchodził długo,błyskawicznie w sensie fizycznym,całe lata z mojego serca. jego cząstki wciąż obijały się tu i tam po mojej głowie,nie dawały spokoju jak niedokręcony kran,którego nikt nie chce naprawić. każde tyknięcie zegarka napominało mi sekundę w której odchodził,ale i każdą sekundę bez niego,jaka wybijała na sercowym liczniku. a drzwiami nawet nie trzasnął,zamknął je cicho i spokojnie,aby mnie nie wyprowadzić ze stanu jako takiej równowagi. właśnie dlatego rozpadłam się w milion kawałków,nie przez huk zamka,ale przez spokój i opanowanie z jakim mnie opuszczał. opuszczał,ale nie opuścił. wiedział przecież że zostanie w moim sercu,dopóki wyczuwam jego bicie./nieswiadomosc
|