otwieram oczy. słońce ciepłymi promykami wpada do pokoju. znów zasypiam. nie chcę wstawać. motywacją jest to, że obiecałam sobie, że się nie poddam. wstaje. ogarniam się w kilka minut. wrzucam do plecaka parę książek i wychodzę. przed domem czeka już koleżanka. 'siema' wypowiedziane z moich ust brzmi dziś sucho i poważnie. idziemy w ciszy. to jeden z takich dni, kiedy lepiej się do mnie nie odzywać i ona o tym wie. wchodzimy do szkoły. nawet starsi dziś schodzą mi z drogi. mój wzrok mógłby zabić. mija jedna lekcja, kolejna i kolejna. wracam do domu. rzucam się na łóżko i leżę tak przez chwilę znów myśląc, że muszę się ruszyć, wziąć w garść i nie tracić czasu. otwieram książkę i zeszyt. zadania z geografii plączą mi się wraz z myślami o Nas. siedzę i patrzę przed siebie. mimo 30-stopniowej temperatury marznę. ściska mnie w żołądku. chcę mi się płakać lecz znowu nie potrafię. przez moją głowę raz po raz przewija się przeszłość i myśl, że może tak naprawdę przez nią nie jest ze mną dobrze
|