środek przerwy, sms: 'wybij przed szkołe jak chcesz, będę tu jeszcze jakieś 5 minut', nadawca: ON. moje pierwsze myśli, jakie przyszły mi do głowy: 'pomylił numery, jesteśmy w kłótni, pewnie pisał do kumpla i przypadkiem wysłał do mnie'. moja reakcja: idę przed szkołę. tak, tak, to było oczywiste, że pojdę. bo co mi szkodziło sprawdzić? wychodzę z budynku, patrzę, ON. stoi najzwyczajniej na świecie przed moją szkołą i perfidnie się uśmiecha, jakby się nic nie stało. a stało się. przyjechał taki kawał tylko po to, by mnie zobaczyć, mimo iż kilka dni wcześniej wykrzyczałam mu w twarz, że nie chcę go widzieć.
|