Siedziałam z przyjaciółką na ławce w parku. Rozmawiałyśmy o bzdetach, opowiadałyśmy sobie jak tam w szkole dzień zleciał. Zapytała mnie o Dawida. Odpowiedziałam, że mam wyjebane i nie wnikam w niego. Spojrzała się na mnie uważnie i patrząc na biegające dzieci w parku powiedziała: wiem, że tak nie jest. Własnie, że jest! - krzyknęłam - Oszukujesz sama siebie - odpowiedziała spokojnie. zdenerwowałam się, bo wiedziałam, że to prawda. Powiedziałam do niej, że lepiej znam samą siebie i, że nie ma prawa tak mówić. Kurwa Emila nie wypieraj się tego co czujesz, swoich uczuć! Cholera jasna. Denerwuje mnie to, bo wiem, że Cię to boli, a ty się nie chcesz do tego przyznać. Przyjaźnimy się powinnaś mi mówić wszystko! - krzyknęła. Patrzyłam się w jakiś martwy punkt i ze łzami w oczach powiedziałam: Przeraszam. - powiedziałam szeptem - Mówię tak, bo bardzo bym chciała żeby tak było. Nie mogę znieść uczucia do niego, przecież to koniec. On ma już inną a ja wciąż nie mogę się pozbierać.
|