- Chcesz coś? - zapytał się wujek wychodząc do "Turasa" po kapsalony. - Nie. Chyba że kapsalona bez miesa i frytek. - odpowiedziałam. Wujek wyraźnie zdenerwował się. - To w lodówce masz ogórki i pomidory. Zrób sobie sałatkę. - Tylko pokręciłam głową. Usłyszałam, jak mam mówi - bo ona woli sobie kupować batoniki w szkole. - "Co za rodzice..." pomyślałam. - Jakbyś chciała wiedzieć, mamo, to mam zamiar zacząć zdrowo się odżywiać. A w tym miesiącu kupiłam sobie zaledwie 1 batona w szkole. - Ale nadrabiasz wszystko w domu. - rzekła matka. "Tsaa..." pomyślałam. "Może ona nie widzi, ale juz od 6 dni jem o ponad 50% mniej słodyczy". - To chcesz coś, czy nie?I - krzyknął wujek wchodząc do pokoju i stając przede mną. - Nie - powiedziałam spokojnie i pokręciłam głową. - Boże, co za dziewczyna. Jak jej trudno dogodzić. Wiecznie coś źle. - znowu marudził wujek. "No super. Nie chcesz żadnego kapsalona i już jest jakiś problem?! Nie wiedziałam, że za taki powód trzeba się denerwować..." :/
|