Już niedługo minią dwa lata od kąd moje życie wypadło mi z rąk jak
szklana kulka, która poturlała się za dębową komodę babci, a tam
utkneła w jakiejś szczelinie. Na domiar złego ja - zawsze walcząca,
postanowiłam skinąć głową. Przystać na to. Stanąć w miejscu i chłonąć
wszystkie brudy świata. Nic dziwnego, że nie dałam rady. Upadłam,
brodziłam w mule własnej głupoty i naiwności. Nie było wzlotów.
Nie było na nie miejsca.
|