Szła pustą ulicą, nikogo nie było, świeciły się tylko latarnie. Nagle usłyszała, że ktoś za nią idzie, bała się odwrócić, więc przyspieszyła kroku. Ktoś złapał ją za rękę, zaczęła krzyczeć. Uspokoił ją.
- Nie krzycz! to ja
- Spadaj! Puść mnie!
- Nie! Kocham cię! słyszysz?! Kocham.. i nie pozwolę ci odejść, rozumiesz?
- Hahaha. ty? mnie? kpisz sobie, mnie się nie da pokochać! - pobiegła przed siebie ze łzami w oczach
Następnego dnia, rano na telefonie miała 59 nieodebranych połączeń i wiadomość "Kocham cię, za to, że jesteś, za twój uśmiech, za to że jesteś sobą i dla nikogo się nie zmieniasz, za to że mnie rozumiesz, jak mało kto. Po prostu kocham cię! Spotkajmy się dziś o 15." Zamurowało ją, nie wiedziała co powiedzieć i się rozpłakała. Nadeszła godzina 15, poszła na spotkanie z nim. Lecz on nie nadchodził. Zła wróciła do domu, dowiedziała się, że potrącił go samochód, jego tan jest krytyczny. Natychmiast pojechała do szpitala, pocałowała go i wyznała mu miłość. Zaraz po tym zmarł..
|