I znowu wale krechę z myślą, że będzie tą ostatnią.
I albo się zaćpam, albo skumam, że nie warto.
I rzuciłbym to dawno, rzuciłbym to tak, o,
jak każdy z nas chociaż, to już niezłe bagno
i krzyczę 'weź mnie ratuj', kiedy patrzysz w moje oczy,
ale nie chcesz tego słyszeć, nic nie mówisz i odchodzisz. [...] Wielu z nas tu bez pracy zapierdala w drogich skokach, albo chlejmy znów do rana, gdy otworzą nowy lokal.
Rano piszę znów na projekt, albo pije znów za rogiem,
Matek dzwoni i się wkurwia, bo nie piszę znów za dobrze.
Wiem w ten sposób nie zabije kurwa wspomnień,
ale może choć na chwilę zapomnieć się uda o niej. /Bons.
|