Kochała Go. Im mniej przyszłości było w tym związki, im bardziej było to wszystko beznadziejne, im gorzej ją traktował, tym bardziej Go kochała. Od roku była na każde jego skinienie. Od roku jej życie było jemu podporządkowane. Trwała w stanach od depresji do euforii, od niewyobrażalnego szczęścia do dni, w których bezmyślnie wpatrywała się w noc za oknem. Był wszystkim o czym zawsze marzyła, był najwspanialszym mężczyzną, jakiego w życiu spotkała, był jej błogosławieństwem i przekleństwem jednocześnie, był jej nałogiem, od której nie można się było odzwyczaić.
|