Może, gdybyś był motylem w mej dłoni. Chociaż jeden dzień, chociaż jedną noc.
Może, gdybyś był słowem w moich ustach. Kołysanką, gdy kładę się do łóżka.
Mógłbyś nawet zobaczyć każdy z moich snów. Ile dla mnie znaczysz, więc zasypiam już.
Może, gdybyś był ogniem, w którym spłonę. I kroplami łez, co spadają w me dłonie.
Może wtedy pokochałabym każdy nowy dzień. Może wtedy zapomniałabym, że to tylko sen
|