otulona ciepłym kocem z kubkiem mocnej kawy i paczką chusteczek obok, siedzę na łóżku oparta o kaloryfer, coraz silniej przyciągając do siebie kolana. zaciskam powieki, by już nie czuć kolejnych łez na rozpalonych policzkach. przygryzam wargi, aby nie krzyczeć z bezsilności. zaciskam pięści, aż w końcu zrywam się z łóżka i mimowolnie uderzam nimi w ścianę, tak mocno, aż poczuję się słaba i opadne na podłogę płacząc. czasem nieuchwytnie wezmę coś do ręki i pastwię się nad sobą widząc spływającą krew. Kiedy już pozostanę sama, odpalam papierosa i popijając zimną już kawę stwierdzę, iż życie, to najgorsza rzecz jaką Bóg mnie obdarzył.
|