z kolejną wybitą godziną wpajałam sobie, że tak właśnie miało być. że nawet gdybym wtedy się postawiła, bieg zdarzeń by się nie zmienił. szukałam wymówki, wytłumaczenia dla tamtego dnia, który zostawił po sobie trwały ślad na mojej duszy, psychice, sercu, umyśle. nie radziłam sobie. życie, które pachniało dosłownie jego perfumami, wyglądało jak on, tętniło jego głosem i uśmiechało się dosłownie jak on, nagle wypadło z obiegu. zatraciło się gdzieś w ósmej butelce.
|