mówią sobie wszystko, najmniejsze błahostki, bez wyraźnego sensu, po prostu żeby ta druga o tym wiedziała. najgorsza prawda jest wywlekana na wierzch, by razem ją przezwyciężyć. bez słodzenia o nowym chłopaku, obie wiedzą, że ta druga jest wkurwiona, musząc przerwać na jakiś miesiąc głupie komentarze na temat słodkich szkolnych parek. spotkania, gdzie po prostu siedzimy i szczerzymy mordy, musząc ogarniać się, gdy ktoś przechodzi. ukryte uśmieszki na widok jakiś pustych laleczek, by po chwili wybuchnąć śmiechem. tak. właśnie takie rzeczy kocham w niej najbardziej. było gorzej, było lepiej, ale zawsze trzymałyśmy się razem, gdy jedna potrzebowała drugiej, dziwki!
|