Z kumplami wyrwaliśmy się na tydzień z wielkiego miasta. Trafiliśmy do jakiejś miejscowości nad morzem, ponad godzinę drogi z tego cholernego Londynu. Jest ciemno, zimno i mokro. Margate powoli zaczęło przepełniać się ludźmi chcącymi przechlać tą noc, więc opuściłem centrum i poszedłem w stronę plaży. Wieje, fale ostro uderzają o piasek, niczym sample o błonę bębenkowa. Ty już zapewne śpisz, lub może siedzisz i czekasz, aż dam jakiś znak życia. Tak czy inaczej, nie ma Cię obok. Zamknięcie się na Twoją miłość bolało, ale teraz powili przestaję zwracać na to uwagę. Patrząc na krople spadające z nieba myślę, ile razy przeze mnie płakałaś? Ile razy sprawiłem Ci ból? Nie umiem sobie tego wyobrazić. Powiedz, czy jesteś w stanie mi to kiedyś wybaczyć? Czy kiedyś będziesz mogła spojrzeć mi w oczy, mówiąc, że puściłaś to w niepamięć? Czy może wcześniej wspomnienie po mnie rozpłynie się, jak Twoje zapisane przeze mnie na piasku imię, zabrane przez kolejną falę. /Michaś92.
|