I znowu kwitnie we mnie MiłośĆ. Chwilę jej nie było ale już, już jest. Voila! C'est moi! Znów ta niedobra, ta która niszczy zamiast budować. Ta, która przygnębia, zamiast uskrzydlać. Ta która nie poszerza horyzontó możliwości, a je drastycznie zawęża. Ta, bez nadziei na istnienie. Czasami zasypia we mnie, udając, że już na dobre mnie opuściła. Ale nie nie nie. P o kilku dniach wraca z podwójną siłą, by znów niszczyć spokojne wnętrze mego umysłu i ducha. To miłość na któa wpływa tylko jedna tak bardzo zależna ode mnie osoba- to ja. Tak, to miłość do miejsca, w kórym nigdy mnie nie edzię, w którym istnieje przepis na moje szczęście, miejsce Ukochane a zarazem znienawidzone za jego niedostępność....
|