Dzisiejszą opaleniznę mogłabym oddać za to, żeby spełniła się choć w najmniejszej części któraś z historyjek wymyślanych przeze mnie, o Nas, każdego wieczoru od ponad czterech miesięcy. Jedynie... Ewentualnie za coś, czego jeszcze nie wymyśliłam, a co byłoby jeszcze lepsze, bo rzeczywiste, ale, oczywiście musiałoby być pozytywne. Bo jeśli miałoby być negatywne, to ja wolę już tą moją opaleniznę..
|