Czuje nienawiść do własnej osoby, do swojej bezsilności, do dręczącego ją bólu w całym ciele. Rozmyśla. Gardzi sobą za tę bezsilność, a jednocześnie doznaje w stosunku do siebie uczucia litości. Nie może powstrzymać łez, tylko przyśpiesza ich spływanie po policzkach. Zakrywa twarz kołdrą, aby nie widziano jej płaczu, tego zupełnego upadku człowieka. I tam pod kołdrą zanosi się łkaniem.
|