Czuje że bardzo powolutku staczam sie
na dno. Ale nie potrafię zatrzymać
tego żółwiego pędu.
Od kilkunastu tygodni wszystko
zaczęło robić sie szare, dziś jest już
grafitowe. Jakby ktoś zarzucił mgłe w
miejscu mojego istnienia.
Moje nastawienie przejęło kontrole.
Nie ma już nic ważnego, oprócz tego
że wszystko jest ważne.
Nie moge patrzeć na obraz siebie.
Byłam taką skrajną optymistką,
psychika czasem zabija nawet
największą radość. Swoją głupią
obsesją. A od kilku dni czułam jakby
coś kompletnie ze mnie uszło, ktoś
wyrwał cząstkę mnie, prawdopodobnie
ja sama.
|