Nie potrafiłam go zatrzymać. Patrzyłam tylko jak odchodzi, jak myśli wpierdalają się w czaszkę, ale nie wychodzą ustami. Stałam, łzy trzęsły się na rzęsach, czasami opadając na wargi, i wtedy czułam smak naszej miłości. Nie zrobiłam nic, chociaż wystarczyłoby jedno słowo. Mogłam zmienić wszystko, a spieprzyłam. Mógł sądzić, że milczeniem zgadzam się na ten koniec. Przecież nie wiedział,że płuca nasiąkły jego wydychanym tlenem i w obawie przed wypuszczeniem go, nie odważyłam się nawet zaczerpnąć tchu na jedno słowo 'zostań'. /esperer
|