cz 2. nie popatrzyła bo bardzo dobrze znała ten zapach, jej ulubione perfumy, potem powiedział cicho: jak dobrze że jesteś, i ten sam ktoś wziął ją na ręce, zaniósł do swojego łóżka i przykrył, potem przez całą noc patrzył na jej zmęczone oczy, pijaną twarzy i na jej oddech, spokojny lecz samotny... gdy rano obudziła się zobaczyła jego twarz leżącą obok, pocałowała go i wyszła po cichu... gdy była już koło domu ktoś zatrzymał ją i powiedział na ucho: tak bez pożegnania ? to chyba nie w twoim stylu... kilka dni później zaczęli wszystko od nowa...
|