Ja byłam drzewem. I do tego z pewnością drzewem zdrewniałym, drzewem,
które rodzi nagie nasiona, nasiona pozbawione zalążni, byłam rośliną
nagozalążkową. Prawdopodobnie jakąś sosną, może cedrem. W każdym razie,
z pewnością nie mogłabym być jakimś kwitnącym drzewem, które wabi ptaki i
owady, aby zbierały się na jego gałęziach jak kwiecie. Byłam drzewem, które po
prostu tylko egzystowało, zupełnie samo i tylko dla siebie. Byłam starym
drzewem, grubym i twardym, a kiedy po moich gałęziach hulał wiatr, znajdujący
się tam pyłek kwiatowy sam się rozsypywał .
|