Siedząc w szpitalnym korytarzu czekając na tatę i brata który złamał sobie rękę obserwowałam małą uśmiechniętą dziewczynkę w różowej piżamce i żółtych papciach,która siedziała razem ze zmartwiona mamą.Gdy usłyszałam słowa malutkiej: "mamusiu czy ja umrę? czy moje serduszko da sie naprawić? a jak umrę to pójdę tam gdzie tatuś?" najzwyczajniej sie popłakałam.
|