cz. 2. gdybyś faktycznie mnie kochał i mi ufał olałbyś to, chuju! gówno mnie obchodziło to, że mi położył rękę na kolanach! rozumiesz?! przecież nawet nie zwracałam na niego uwagi! poza tym obiecałeś nie pić! obiecałeś, kurwa! - darła się tak głośno, jak pozwalało jej to delikatne gardełko, wycedziła dokładnie każde słowo. każdy kiedyś w końcu wybucha, prawda? - ale ja.. - zaczął. - nie, zamknij się. pewnie chcesz powiedzieć, że ty jesteś taki kurwa skrzywdzony i że cię nie kocham, tak?! zawsze to samo! zrozum do cholery, że gdybym cie nie kochała, nie miałabym tutaj tego syfu, czaisz?! dlaczego nie może być tak jak kiedyś?! nie, nie mów, że cie zdradziłam, bo dobrze wiem, że tak nie było. nie, nawet nie próbuj znowu mnie wyzywać. jedyne co się zmieniło, to ty. i nie, nie pierdol, że teraz jesteś taki szczery. teraz jesteś zwykłym chujem.. takim pierdolonych egoistą.
|