szła samotnie po chodniku, wsłuchując się w ich piosenkę.. tęskniła, cholernie za nim tęskniła. tym razem podążała do miejsca, które pewnego razu znaleźli przypadkiem.. jest bardzo ciche, spokojne, magiczne. przechodząc przez drabinkę, którą razem zrobili, przypomniała sobie jak M. nie utrzymał równowagi i wpadł do bagienka.. drabinką przez bagienko.. dokąd? na drzewo, które rosło na środku tego zbiornika.. właśnie, dlatego to miejsce jest takie niezwykłe usiadła na gałęzi, gdzie zazwyczaj siadała i patrzyła na sąsiedni konar. tak, on tam zawsze siadał. ze łzami w oczach przypominała sobie wszystkie momenty z ich związku i słowa, z których mogłaby ułożyć najpiękniejszą miłosną piosenkę. wyjęła notesik z torebki, otworzyła na środku i zaczęła pisać.. łzy, które wypływały z jej oczu, płynąc powoli po polikach, zwalniając na brodzie i spadając na sporo zapisane kartki papieru, przerywały jej ciąg słów, które musiały bardzo ją boleć.. | cz. I , moje.
|