Nawet nie mam pojęcia jak ubrać to w słowa. Jak opisać coś, co stało się po jego odejściu. Może nazwę to pustką, to byłoby trafne określenie. Jednak oprócz pustki, było także coś innego, a mianowicie moje życie straciło jakiekolwiek kolory. Siadałam na łóżku i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Niby wszystko było tak samo, a jednak nic nie było jak wcześniej. Dziwne, prawda? Kiedy go miałam, nie zwracałam uwagi na to, jak się zachowuję, co robię, o czym myślę, o czym pragnę. Odszedł, a ja zauważyłam, że bez niego jestem nikim, takim sobie zwykłym, szarym człowiekiem, jak większość ludzi na ziemi, bo to właśnie on czynił mnie wyjątkową, czynił mnie cholernie szczęśliwą./pepsiak
|