I dopiero wczoraj, gdy czytałam książkę, uświadomiłam sobie jak bardzo chciałabym kogoś pokochać. Ale tak z wzajemnością. Bez patrzenia na to ile ma się kasy, w jakim domu się żyje, bo każdy jest człowiekiem. Chciałabym, żeby to było szczere. Chciałabym zbierać drobne i bezużyteczne drobiazgi, które świadczą o szczęściu jakie mnie spotkało, jako pamiątkę po wspólnie spędzonych chwilach wypełnionych miłością; jako dowód naszej miłości. Chciałabym chodzić na spacery i chciałabym, aby ten "ktoś" kogo pokocham wygrawerował kluczami nasze inicjały w pniu drzewa. I choć wiem, że to takie banalne, to naprawdę bym tego chciała. W końcu jestem niepoprawną romantyczką. Uświadomiłam sobie, że bycie samemu jest tak właściwie do dupy i nie ma sensu zaprzeczać, że jest inaczej.
[detonuj]
|