'Bo właściwie to od kiedy cię interesuje moja osoba?!' krzyknęłam mu prosto w twarz. Deszcz zlewał się z moimi łzami i rozmazywał mój czarny makijaż. 'Nienawidzę cię! Nienawidzę tego co ze mną zrobiłeś!' krzyczałam. On tylko patrzył. Wiedziałam, ze walczy ze sobą. ze podejmuje decyzję. 'Mógłbym cię teraz zostawić. Cierpisz przeze mnie. Zaczęłaś palić od kiedy ze mną jesteś. Mógłbym. Ale nie potrafię...' powiedział do mnie. W tym momencie ulicą przejechał tir, który doszczętnie mnie ochlapał. On popatrzył na mnie i przez jego twarz przemknął delikatny uśmiech. 'A teraz mógłbym Ci dać bluzę gdybym też nie był cały mokry'. Powiedział rozbawiony. Przytulił mnie do siebie. Dobrze mnie znał. Wcale go nie nienawidziłam. Mogłam być zła tylko na siebie za to, że zawsze byłam tą słabszą... Wtuliłam się bezwładnie w jego ramiona i zaczęłam szlochać. 'Już nigdy mnie nie opuszczaj' szepnęłam.
|